Nareszcie…

Po wielu ciężkich dniach nareszcie oczekiwana poprawa. Kaszel jest mniej męczący , nie ma podwyższonej temperatury. Po kontrolnych badaniach widać , że spadły wskaźniki stanu zapalnego.  Nawet problemy z kręgosłupem mniej dokuczliwe. Jeszcze kilka dni, i być może Patryk będzie mógł wrócić do domu.

Ponieważ przed nami święta,  większość pacjentów została wypisana ze szpitala . Warunki  zrobiły się niemalże komfortowe , biorąc pod uwagą polskie realia . Ma to swoje dobre i złe strony. Jednak trochę smutno jest samemu. Pan , który był z Patrykiem na sali wprawdzie z reguły milczał , ale …był. Jedynym minusem jego obecności było to , że palił niesamowite ilości papierosów. Wprawdzie  kasłał i musiał korzystać z tlenu , ale to nie było dla niego żadną przeszkodą w ” puszczaniu dymka” Z częstotliwością kilka razy na godzinę biegał popalić…..a potem szybciutko  uzupełniał deficyt tlenu.

To niesamowite jak silne są uzależnienia. Nie jest nawet argumentem w walce z nałogiem to, że za chwilę mogę stracić życie, jeżeli nic z tym nie zrobię. Bardzo irytujące jest to , co w ogóle nie powinno mieć miejsca w szpitalu , a już na pewno nie o takim profilu leczenia,że wszędzie unosi się zapach dymu papierosowego. Przed głównym wejściem ,bez względu na pogodę zawsze stoi kilka osób w piżamach. I robią „inhalacje”. W korytarzach – zapach papierosów, na klatkach schodowych, w windzie, wszędzie. Pacjenci palą nawet w łazienkach. Dla Patryka ,który reaguje skurczem oskrzeli na każdy intensywny zapach ,jest to bardzo męczące. Odnoszę jednak wrażenie , że tylko my mamy z tym problem. Cóż , żadne przepisy nie zastąpią zdrowego rozsądku.

Jak zwykle o poranku mam problem z ogarnięciem się. Zawsze jest tak ,kiedy mój syn jest poza domem. Ustalony rytm dnia ulega zburzeniu i trudno o dyscyplinę w działaniu. Na mnie czas – i tak sercem i myślami jestem w szpitalu.

Dodaj komentarz